Cała prawda o zakręcanych winach.
Drodzy Państwo, dobre wino to tylko z prawdziwym korkiem! Na zakrętkę to są oranżady, albo podejrzane zajzajery. A wino z kartonu? Sort najgorszy, w Jarocinie ’83 lepsze rzeczy piliśmy…
… tak może powiedzieć tylko ignorant, który od chyba 20 lat nie wychodził z piwnicy.
Drodzy Państwo, porozmawiajmy dziś nie o tym, co na co dzień pijamy, ale o tym, w czym to wino spoczywa przed transferem do naszego kieliszka. A opcji do wyboru jest wiele: butelki z korkami prawdziwymi, syntetycznymi, szklanymi, kartony (bag in box), czy nawet kegi (beczki, jak na piwo). Jeżeli macie jeszcze jakiekolwiek uprzedzenia co do alternatywnych do niegdyś jedynego słusznego, prawdziwego korka, to dziś pomożemy Wam się ich wyzbyć – uprzedzenia są niefajne, a kierując się nimi tylko się traci!
Korek naturalny
Korek jest król zamknięć, jak lew jest król dżungli. Dla tradycyjnych winomanów starej daty może to być ciągle jedyne akceptowalne rozwiązanie. Niestety, te przekonanie wynika ze zbyt dużego przywiązania do tradycji oraz, niestety, z niewiedzy. Korek naturalny jest oczywiście świetnym rozwiązaniem dla niektórych win, w innych natomiast można go łatwo zastąpić (nawet z lepszym skutkiem), niesie też ze sobą pewne ryzyko. Otóż najważniejszą cechą korka naturalnego jest jego mikro-przepuszczalność powietrza – zdecydowanie sprzyja to ewolucji win, która następuje w sposób powolny i bardzo atrakcyjny, jeżeli wino do takiego dojrzewania mają predyspozycje. Dopóki takie wina produkowane będą (a będą), a technologia korków syntetycznych nie pójdzie do przodu, dopóty pozycja korka w tym segmencie będzie niezagrożona. Korek wygrywa również wizerunkowo – klienci go lubią, jest bardziej prestiżowy od plastiku, potrafi być nawet pamiątką. Na tym, niestety, zalety się kończą…
Naturalny korek jest drogi. W skali całego produktu może bardzo się tego nie odczuwa, ale zawsze trochę wpływa na cenę. Do niektórych krajów trzeba go importować z bardzo daleka (np. do Nowej Zelandii, która jako pierwsza polubiła się z zakrętką). Korek to ryzyko – zarówno choroby korkowej (TCA - trójchloroanizol), która powoduje destrukcję aromatów wina, jak i ryzyko nadmiernego utlenienia – zwłaszcza, jeśli wino jest nieodpowiednio przechowywane (np. w pozycji stojącej – korki wysychają, rozszczelniają się i przepuszczają zbyt dużo tlenu – pamiętajcie o tym, trzymając wino w domu przez dłuższy czas). Statystyki mówią, że nawet 2-3% win zamkniętych korkiem może być dotkniętych wadą korkową!
Wniosek: Naturalne korki używane są prawie we wszystkich stylach i półkach cenowych win, co wynika z winiarskiej tradycji i przyzwyczajeń konsumentów. Nie zawsze ma to uzasadnienie, chyba, że mówimy o winach z potencjałem dojrzewania – wtedy korek to mus!
Zakrętka
Biedna zakrętka, pogardzana przez wiele lat jako rzecz niegodna porządnego wina. A jakże niesłusznie! To bardzo skuteczne, tanie i proste w obsłudze zamknięcie. Sekretem do jej docenienia jest zrozumienie, w jaki sposób działa na wino, oraz, przede wszystkim, co winiarz chce nam powiedzieć, używając jej w swoim produkcie.
Zakrętka mówi nam przede wszystkim: „Pij mnie tu i teraz, lepsze nie będę”. Wino pod zakrętką nie dojrzeje tak pięknie, jak to ma szansę pod naturalnym korkiem. Ale czy tego właśnie oczekujemy od młodziutkiego, świeżego sauvignon blanc? Zakrętka doskonale izoluje wino od powietrza z zewnątrz, utlenienie praktycznie nie zachodzi, a wino potrafi dłużej zachować swój świeży aromat. Zdecydowana większość światowej produkcji to wina, których najlepszy moment to ten od razu, lub maksymalnie w ciągu kilku lat od zabutelkowania, i dla nich to właśnie zakrętka jest dużo lepszym rozwiązaniem, niż naturalne korki. Są także zdecydowanie tańsze, oraz możliwe do wyprodukowania w każdym miejscu na świecie. O wadzie korkowej nie ma mowy. Nie musimy także przejmować się pozycją, w jakiej wino stoi – zakrętka nie wyschnie i nie rozszczelni się tak, jak korek. Otworzyć i zamknąć – dużo łatwiej. Same zalety? No prawie – każdy kij ma dwa końce, i ochrona przed jedną wadą (utlenienie) może powodować wadę inną – redukcję, powodującą wytworzenie się nieprzyjemnych aromatów wina.
Wniosek jest prosty – jeżeli szukacie wina, którego atutem jest świeżość, młodzieńczość, intensywne, owocowe aromaty – patrzcie przychylnie na te zamknięte zakrętką, nawet (a może zwłaszcza) w wysokiej półce cenowej.
Bag in box – wino z kartonu.
To już przesadziliście… Wino w kartonie w porządnym sklepie specjalistycznym?
A dlaczego nie?
Spójrzmy na to stricte analitycznie, odkładając sentymenty – jakie cechy ma tego typu opakowanie? Wino w kartonie, czyli bag in box, to tak naprawdę nie wino w kartonie, tylko wino w worku, który jest w kartonie :) A co daje worek? Z grubsza to samo co zakrętka – jest szczelny, tani (większa objętność wina w jednym opakowaniu, łatwiejszy transport), nie ma ryzyka wad związanych z korkiem. To nie wszystko - bag in box nie przepuszcza światła słonecznego, którego należy unikać przy przechowywaniu wina. Przyznacie, głębiej się zastanawiając dochodzimy do wniosku, że to całkiem rozsądne rozwiązanie!
No dobrze, ale pewnie wielu z Was ma nienajlepsze doświadczenia z winem z kartonów – wierzymy, stosunkowo często są to wina przeciętnej jakości. Jest to jednak decyzja producenta, są tacy, którzy w tego typu opakowania rozlewają wina znakomitej jakości. Warto nie być do nich uprzedzonym – możemy miło zaskoczyć się nie tylko smakiem, ale też ceną oraz przydatnością do spożycia – nawet jeśli nie wypijecie go na raz – wytrzyma ono w dobrej formie nieco dłużej, niż wino w butelce.
Pozostaje jeszcze kilka alternatywnych zamknięć – korki naturalne przetworzone (co raz lepsze), korki syntetyczne (mają sporo wad, ale być może to w nich jest przyszłość), szklane korki (ładne, drogie, szczelne). Wszystkie mają jedno zadanie, choć każde wykonuje je nieco inaczej. Istotne, by ten, kto decyduje, którego z nich użyć, wiedział, po co i dlaczego je wybiera. Winiarze z dobrych winnic to wiedzą. A dobre sklepy mają wina tylko z dobrych winnic :)
Cheers!