Dodano produkt do koszyka

Wina Starego Świata, wina Nowego Świata.

Wina Starego Świata, wina Nowego Świata.

Wina Starego Świata, wina Nowego Świata.

Co mówi teoria, a co mówi kieliszek?

Żyjemy we wspaniałych, dla ciekawych świata degustatorów, czasach. W odległości nie dalszej niż kilka przystanków autobusowych czekają na nas rarytasy z całego świata – jamon serrano, Pecorino Romano, kimchi, tahini, miso, surströmming i inne wytwory, o przedziwnych nazwach, z egzotycznych miejsc pochodzenia. Nie inaczej jest na półce winami dobrego sklepu – Europa obsadzona jest wzdłuż i wszerz, USA, Argentyna, Nowa Zelandia to pozycje obowiązkowe, ale co raz częściej spotykamy też mniej znane winiarsko kraje, jak Peru, Brazylia, Chiny czy Indie. Kuszą kolorowymi etykietami, często nowoczesną nazwą i designem, jak i przyzwoitą, mimo koniecznej do pokonania z winnicy do naszego kieliszka odległości, ceną. Nic dziwnego, że wina z Nowego Świata mają wielu sympatyków, lub nawet wiernych wyznawców. Inni z kolei zarzekają się, że kupują tylko Stary Świat i że żadne wynalazki zza siedmiu mórz i oceanów ich nie przekonują. Kto z nich ma rację? Czy takie deklaracje w ogóle mają sens? No i o co właściwie chodzi z tym Starym i Nowym Światem?
uwaga! Tekst zawiera umiarkowaną dawkę uogólnień i generalizacji 

Stary Świat, Nowy Świat – gdzie jest granica?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta – Stary Świat to Europa, Nowy Świat to nie-Europa. To właśnie z Europy vitis vinifera powędrowała na cały glob, to tu, chciałoby się powiedzieć, wszystko się zaczęło. Nowy Świat skorzystał z nabytej przez wieki przez Europejczyków wiedzy i technologii, ale swą winną historię pisze zdecydowanie krócej.

Tradycja vs nowoczesność

To ważny punkt przy rozpatrywaniu różnic między Starym a Nowym Światem. Europa to 3xT – Tradycja, Tradycja i jeszcze raz Tradycja. Setki apelacji, sub-apelacji, reguł, zakazów, nakazów, których wszystkich nie pamiętają nawet najtęższe winiarskie głowy. Nie jest to bez przyczyny – europejscy winiarze znają swoją ziemię od wieków i doskonale wiedzą, jak osiągać w swej pracy najlepsze efekty. Każde terroir jest wyjątkowe i należy zadbać, by wino z niego pochodzące odzwierciedlało jego charakter. Za to właśnie przywiązanie do tradycji i terroir wielu Stary Świat ceni.

Nowy Świat to z kolei freestyle – apelacji tu zdecydowanie mniej, reguł też, każdy robi co uważa za stosowne. Chcesz posadzić w Maipo muscadeta? Namalować zamek na etykiecie? Proszę bardzo! Grand Vin de chilijska winnica? Voila! W Bordeaux to niestety nie przejdzie  Kupując wino z Nowego Świata jest większe ryzyko nabycia kota w worku, ponieważ etykieta nie musi sprostać tylu wymogom, co w tradycyjnych winiarsko europejskich krajach. Rzadko też wprowadzane są ograniczenia w metodach uprawy czy zbiorów (nawadnianie, zbiór mechaniczny etc.), co może wpływać korzystnie na końcową cenę butelki wina.

Kolejną rzeczą jest czytelność etykiet, która również wynika z tradycji. Ty, czytelniku, być może wiesz, że Brunello di Montalcino Riserva to sangiovese grosso i dojrzewało przynajmniej 5 lat, a w butelce Medoca znajdziemy zapewne cabernet sauvignon i może trochę merlota. Z etykiety jednak tego się nie dowiemy. Tutaj główną rolę gra miejsce pochodzenia. Winiarze Nowego Świata skupiają się raczej na tym, z czego i jak wino zrobili, bo takich informacji oczekuje nowoczesny konsument.

Chłodny vs ciepły?

Starając się najprościej, dopuszczając się sporego uogólnienia, opisać różnice między winami Starego a Nowego Świata, można rzecz, że wina Starego są lżejsze, z wyższą kwasowością, niższym poziomem alkoholu, bardziej eleganckie i subtelne, natomiast te z Nowego mają pełniejsze ciało, wyższy poziom alkoholu, niższą kwasowość i wyrazisty, owocowy aromat. Brzmi to jak opis różnic między winami chłodnego i ciepłego klimatu, nieprawdaż? Statystycznie ma to rację bytu, w krajach Nowego Świata, które pierwsze przychodzą do głowy, faktycznie jest cieplej niż w Europie, ale gdy porównamy np. wina z włoskiej Apulii i z kanadyjskiego Ontario to cała teoria legnie w gruzach. Nie mniej jednak kupując w ciemno niedrogą butelkę wina w supermarkecie, lubiąc ciepłe, miękkie i „słoneczne” wina, bezpieczniej trzyma się półki z Chile niż Francją.


No dobra, do sedna.  Czy te wszystkie dywagacje mają sens?

I tak, i nie. Cały powyższy tekst jest oczywiście spłycony, sprawa nie jest czarna ani biała, lecz obraca się w pełnej gamie odcieni szarości. Owszem, biorąc pod uwagę ogół dostępnych na rynku win i robiąc szeroką próbę statystyczną, zapewne te różnice byłyby zauważalne. Ale my nie chcemy pić statystycznie, tylko świadomie wybierać dobre wina. A dzięki globalizacji, podróżom, mieszaniu się kultur, wiedzy i technologii, możemy ich szukać w każdym miejscu na świecie. W Nowym Świecie może nie ma jeszcze tylu apelacji i reguł, co w Starym, ale zmienia to się z dnia na dzień – Nowy Świat jest co raz bardziej świadomy swojego terroir. W Australii znajdziemy winiarzy, którzy są bardziej zasadniczy od tych z Szampanii, a we Francji takich, którzy połamali wszystkie reguły i świadomie uciekli spod prawa apelacji, robiąc wina w odjechanym, nowoczesnym stylu.

Świat zastany jutro będzie inny niż od dzisiejszego – również winiarski świat. Trzymajmy rękę na pulsie, najlepiej próbując owoców pracy ludzi za ten świat odpowiedzialnych – nie odrzucając nikogo!