Troska o środowisko i zdrowy styl życia zawędrowały także do świata winiarzy, świata, w którym powszechne jest używanie pestycydów, nawozów sztucznych, stosowanie maszyn na niemal wszystkich etapach produkcji, korzystanie z drożdży wychodowanych w laboratoriach, dodawanie siarczynów czy też klarowanie wina z użyciem syntetyków lub produktów odzwierzęcych.
Niektórzy uważają, że trend „eko” to tylko chwilowa moda. Jednak liczby pokazują co innego.
Wystarczy spojrzeć na raport IWSR - brytyjskiego instytutu analizującego rynek napojów alkoholowych w ponad 150 krajach. W 2017 roku na całym świecie wypito ponad 670 mln butelek wina ekologicznego, dla porównania w 2012 było to około 350 mln. Prognozy na rok 2022 to ponad miliard butelek. Szacuje się, że wina organiczne stanowią dziś 3,6 proc. całego rynku wina i wszystko wskazuje na to, że nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.
Myśląc o winie na naszym stole, mamy więc wybór. Możemy pić z czystym sumieniem to, którego produkcja nie wpływa niekorzystnie na środowisko, a jego skład nie jest tablicą Mendelejewa. Warto poznać trzy kategorie win ekologicznych, rozwijające się obok konwencjonalnego i masowego nurtu: wina organiczne, biodynamiczne i naturalne.
Certyfikat nieszkodliwości 61120606448
Zacznijmy od win organicznych. Muszą być one produkowane zgodnie z zasadami organicznego rolnictwa. Przy ich produkcji nie używa się nawozów sztucznych i środków ochrony roślin takich jak pestycydy, chemiczne środki chwastobójcze i grzybobójcze. Dopuszczalne jest używanie drożdży hodowlanych, a zakazane stosowanie składników modyfikowanych genetycznie (GMO). Każde wino organiczne musi być certyfikowane, a odpowiedni symbol można przeważnie znaleźć na etykiecie.
Na świecie działa wiele organizacji certyfikujących wina organiczne. Każda z nich rządzi się własnymi prawami oraz systemami kontroli. Największą organizacją certyfikującą w Unii Europejskiej jest Ecocert, który ma swoje oddziały także w krajach poza UE. Są też lokalne organizacje takie jak Ecovin w Czechach, AIAB we Włoszech czy Soil Association w Wielkiej Brytanii. Organizacją kontrolującą i certyfikującą w Stanach Zjednoczonych jest USDA – Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych.
Wymagania w Unii Europejskiej i poza nią nieco się różnią. W USA na przykład zakazane jest dodawanie dwutlenku siarki w procesie produkcji, co oczywiście nie jest równoznaczne z jego brakiem w winie, bo ten w niewielkich ilościach wytwarza się samoczynnie w procesie fermentacji. W UE maksymalna zawartość SO2 została określona rozporządzeniem Komisji Europejskiej w 2012. Nie może ona przekroczyć 100 mg/l w przypadku wina czerwonego i 150 mg/l w przypadku win białych i różowych. Dla porównania normy dla win konwencjonalnych to odpowiednio 150 i 200.
Wina z duszą
Uprawa biodynamiczna to z kolei bardziej mistyczne podejście do tematu. Jej pomysłodawcą był Rudolf Steiner. Ten austriacki filozof przedstawił założenia biodynamiki na kursach rolniczych w latach dwudziestych ubiegłego wieku.
Biodynamika jest metodą produkcji rolnej zbliżoną do organicznej. Wyklucza użycie nawozów sztucznych oraz chemicznych środków ochrony roślin. Bezpieczeństwo upraw przed szkodnikami ma zapewnić bioróżnorodność. Założeniem jest stworzenie środowiska bogatego w substancje odżywcze i mikroorganizmy, które tworzą naturalną równowagę. Winnica jest widziana jako część ekosystemu, a ten jako do pewnego stopnia samowystarczalny organizm.
Planując prace w winnicy należy kierować się kalendarzem biodynamicznym, opartym na fazach księżyca i konstelacjach planet, który określa korzystne terminy siewu, pielęgnacji i zbiorów. Do oprysku gleby, roślin, a także kompostów trzeba stosować preparaty o charakterze homeopatycznym. Sporządza się je według ścisłych receptur z krowieńca, krzemionki, różnych ziół i to tylko w określone dni roku. Niektórzy odbierają to podejście jako zbyt ezoteryczne, z kolei inni twierdzą, że to te wina najlepiej oddają „terroir” dzięki swojej harmonii z cyklami Ziemi. Największą organizacją certyfikującą wina biodynamiczne, działającą w ponad 50 krajach jest Demeter.
Naturalnie, czyli jak?
Trzecia kategoria win wzbudza większe kontrowersje. Wina naturalne, bo o nich mowa nie mają prawnej regulacji i certyfikacji. Naturalne może znaczyć wszystko i nic. W różnych krajach istnieją organizacje i ruchy, które opisują sposoby produkcji wina naturalnego. Nie ma jednak oficjalnej instytucji, która certyfikuje takie produkty. Do win naturalnych używa się na ogół winogron z winnic prowadzonych organicznie, biodynamicznie lub z upraw zrównoważonych, które dopuszczają minimalne ilości środków chemicznych, jeśli zajdzie taka potrzeba – czytaj z umiarem i z głową.
Produkcja win naturalnych jest generalnie wolna od wszelkiej interwencji. Nie manipuluje się poprzez dodawanie kwasów, cukru, enzymów, a fermentacja zaczyna się samoistnie dzięki naturalnym drożdżom obecnym na skórkach winogron. Unika się używania maszyn i jak najwięcej etapów produkcji realizuje się ręcznie.
Wina naturalne są niefiltrowane, co daje im mniejszą przejrzystość i osad obecny w butelce. Na ogół nie mają dodanych siarczynów, a jedynie te pojawiające się naturalnie w czasie procesu produkcji. Nie są to raczej wina, które mogą długo stać w butelce, zalecane jest szybkie spożycie ze względu na brak konserwantów. Dobrze jest w ich przypadku nie przeoczyć dekantacji. Często określane są jako nieprzewidywalne.
Świadomie i ze smakiem
To my decydujemy, o tym, co wlewamy do naszego kieliszka, jaki to ma wpływ na środowisko i czy jest to zgodne z naszą filozofią życiową. Warto być otwartym na to, co nowe. Dobrze zaufać swoim zmysłom i sprawdzić, czy któraś z wymienionych trzech kategorii win po prostu nam smakuje.
A jeśli już troszczymy się o naszą planetę, umiemy segregować śmieci (nawet na te bio), unikamy plastikowych słomek i butelek, używamy bawełnianych toreb na zakupy, a w sklepie czytamy etykiety produktów, te wina są tworzone właśnie dla nas.
Autor: Gosia Łagosz